Szukamy Małych Bohaterów

Rozmowa z Jerzym Bonieckim, założycielem Fundacji Polcul

– Katarzna Bielas: Jak wyglądały początki Polculu?

– Jerzy Boniecki: Pomysł zrodził się w 1976 r., po wypadkach radomskich. Ludzie zaangażowani w rodzący się ruch kultury niezależnej narażeni byli na wyrzucenie z pracy i inne, bardziej drastyczne, prześladowania. Doszedłem wtedy do wniosku, że niewielkim kosztem można tym ludziom pomóc, tak żeby mogli kontynuować swoją działalność. Wtedy 500 czy 1000 dolarów to było bardzo dużo. Stało się to możliwe, gdyż znalazł się człowiek, który przeznaczył pewną sumę pieniędzy na nasze przedsięwzięcie. Odsetki od kapitału wie-czystego pozwoliły na zaplanowanie regularnej działalności. Życzył sobie, żeby nie ujawniać jego nazwiska. Potem dołączyli inni.

– Czy wszystkie wasze wyróżnienia były trafne?

– Byliśmy świadomi, że nie znamy ludzi, których wyróżniamy. Fundacja i jurorzy przebywali za granicą, a oceniać miały wyłącznie osoby mieszkające w kraju. Mam jednak poczucie, że nasze wyróżnienia były trafne. Ani razu nie było zastrzeżeń. Mimo że chodziło o pieniądze, a ludzie są przecież zawistni. Mieliśmy też szczęście i pieniądze zawsze docierały do laureata. Przekazywaliśmy je w gotówce przez tych, którzy jechali do Polski i nigdy nic nie zginęło.

– W broszurze informacyjnej fundacji czytamy, że „jej celem jest wyróżnienie indywidualnych osób w Polsce zaangażowanych w rozwoju niezależnej kultury polskiej”. Czym jest dzisiaj kultura niezależna?

– To pojęcie już nie istnieje. Cała kultura stała się niezależna. Teraz trzeba rozszerzyć pojęcie kultury. W nowej sytuacji mamy wizję, której istotą jest demokratyczna istota społeczeństwa obywatelskiego. Nie powstaje ona aut-matycznie w momencie obalenia cenzury, powołania instytucji parlamentar-nych i przeprowadzenia wolnych wyborów. Będzie się rodzić ze społecznych inicjatyw. Na nią trzeba zwrócić uwagę i ją wspierać.

Istnieją dwie sfery kultury: ta przez duże „K”, rozumiana w sensie tradycyjnym, której twórcom do tej pory przypadło najwięcej wyróż-nień Polculu i ta przez małe „k”, na którą teraz chcemy położyć nacisk. Chodzi o kulturę współżycia między ludźmi, kulturę wzięcia na siebie odpowiedzialności za wspólny los, dbałości o wspólne dobro. Chodzi o budowę społeczeństwa, w którym – przy minimalnej ingerencji państwa – obywatele podejmują inicjatywy w dziedzinie kultury, oświaty czy usług typu niekomercyjnego, np. upiększanie osiedla albo zapraszanie na wakacje w Polsce dzieci z Rosji czy Ukrainy.

– W rodzajach działalności, które kwalifikują się do wyróżnień Polculu znalazła się też „twórczość kulturalna (literatura, teatr, film,nauka) skierowana na rozwój pluralizmu i demokracji oraz zajmująca się przemianami zachodzącymi we współczesnej Polsce”. Czy nie obawia się pan popierania twórczości artystycznej z tezą?

– Chcę popierać taką właśnie twórczość. Nasza fundacja ma wyraźne cele polityczne. Chcemy, aby w Polsce powstał taki ustrój, w którym wszystkim byłoby przyjemnie żyć. A to jest postulat zdecydowanie polityczny. Wcale się z tym nie kryjemy.

– Czy interesuje pana kultura niekomercyjna, która nie może się rozwijać bez wsparcia finansowego?

– Nie. Nastawiamy się teraz na kulturę przez małe „k”. Nie interesuje nas w tej chwili np. działalność typu historyczno-literackiego, Towarzystwo im. Adama Mickiewicza czy Sienkiewicza, ani działalność wydawnicza, nawet niekomercyjna.

Jesteśmy świadomi roli literatury czy filmu, ale to jest właśnie kultura przez duże „K”, na którą się nie nastawiamy. Ta kultura miała ogromne znaczenie dla przeżycia. Jednak w obecnej sytuacji Polska nie stwarza motywacji do działania w dziedzinach, o jakie nam chodzi.

– Jak pan to rozumie?

– Przyjeżdżając do Polski, jesteśmy przerażeni upadkiem cywilizacji, właśnie tej kultury przez małe „k”. Jesteśmy świadkami paradoksalnego zjawiska: młodzi ludzie, często lepiej wykształceni, bardziej oczytani niż ich rówieśnicy na Zachodzie, wykazują jednocześnie prymitywizm w życiu codziennym, brak szacunku dla drugiego człowieka, nietolerancję, ksenofobię, brak dbałości o wspólne dobro, itp. Wynika z tego, że kultura, literatura, która tworzy wartości, która pomogła przetrwać wojny i doprowadziła do upadku komunizmu, nie uchroniła przed sowietyzacją.

Kultura przez duże „K” spełniła już swoją rolę. Teraz trzeba szukać innej formy działalności na rzecz ogółu. Drobnej, mało spektakularnej, która kreuje wartości, o które nam chodzi. Szukam małych bohaterów.

– Czy zmieni się też sposób przyznawania nagród?

– Do tej pory publikowaliśmy tylko listy wyróżnionych. Teraz chcemy podawać do wiadomości, za co zostali nagrodzeni. Same nagrody będzie-my wręczać w sposób uroczysty. Chcielibyśmy, żeby było to inspirujące dla innych.

Rozmawiała Katarzyna Bielas

„Gazeta Wyborcza” nr 676 z 5 września 1991 r.

 

 

O Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego

polcul_kolumna

Początki Fundacji

Polcul powstał na początku 1980 roku w Australii, z inicjatywy Jerzego Bonieckiego, przemysłowca z Sydney, społecznika wielkiego formatu. Idea Polculu – początkowo nazwanego Fundacją Popierania Niezależnej Kultury Polskiej – wyrażała nadzieję i niepokój które wzbudziły w nas wszystkich wypadki w Kraju, przede wszystkim masowy ruch Solidarności – nadzieje na odzyskanie suwerenności i niepokój o przyszłość rodzącej się w Polsce demokracji

Polcul był ideową i praktyczną reakcją, typową dla Jurka Bonieckiego. Zgodnie z sugestią Bonieckiego, Fundacja postawiła sobie za cel popieranie niezależnych i pro-demokratycznych społecznych inicjatyw, szczególnie wydawnictw wolnych od komunistycznej cenzury. Poparcie to wyrażała w formie indywidualnych nagród pieniężnych, przemycanych do kraju i rozdzielanych wśród osób zaangażowanych w działania na rzecz demokracji, publicystów i kolporterów „drugiego obiegu”

Jerzy Boniecki był głównym inicjatorem i fundatorem Polculu. Pierwszymi dyrektorami Fundacji zostali australijscy przyjaciele Bonieckiego: Krzysztof Nadolski, adwokat z Sydney, Jan Pakulski, socjolog z Hobart i Wojciech Zagała, informatyk z Melbourne. Przez wiele lat, aż do śmierci, dyrektorem honorowym był Jan Dunin-Karwicki, wydawca i redaktor „Wiadomości Polskich” w Sydney. Po odejściu Krzysztofa Nadolskiego skład dyrekcji wzbogacił się o Adama Warzela, socjologa z Melbourne. Po śmierci Bonieckiego sekretariat Fundacji spoczął w rękach Barbary Zagały z Melbourne. Pierwszymi przedstawcielami Polculu w Polsce byli Kazimierz Dobrowolski i Jan Hanasz, w Paryżu Wojciech Sikora oraz Zdzisław Bobrowicz w New Yersey.

Jurek Boniecki zaraził swym optymizmem i entuzjazmem współpracowników i przyjaciół Polculu. Zjednał także poparcie dla Fundacji wybitnych Polaków w kraju i na emigracji, takich jak Gustaw Herling-Grudziński, Leszek Kołakowski, Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyć, Wojciech Sikora, Mirosław Chojecki, Jacek Fedorowicz, Stefan Kisielewski i Eugeniusz Smolar. Spośród nich wyłoniła się Kapituła Fundacji oceniająca kandydatów do nagród. Nagrody te trafiały w ręce setek laureatów o poglądach centrowych, lewicowych i prawicowych, świeckich działaczy i księży. Od początku swego istnienia Polcul podkreślał swą niezależność, stał ponad podziałami światopoglądowymi, ponad polityką partyjną i ponad ideologią. Stanowi to do dzisiaj podstawowe kredo Fundacji.

Pierwszymi laureatami Polculu byli najwybitniejsi pisarze, działacze Solidarności i animatorzy pro-demokratycznych inicjatyw, wśród nich Bogdan Borusewicz, Stefan Bratkowski, Zbigniew Bujak, Andrzej Celiński, Władysław Frasyniuk, Zbigniew Herbert, Anka Kowalska, Jacek Kuroń, Jan Józef Lipski, Jan Lityński, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Janusz Onyszkiewicz, Władysław Siła-Nowicki, Donald Tusk i Zbigniew Wujec.

Nagrody Polculu były początkowo przesyłane anonimowo a listy nagradzanych publikowane przez paryską Kulturę. Dla budowniczych niezależnej kultury “polcule” były zarówno zastrzykiem  finansowym, jak I dowodem uznania, tym cenniejszym, że wspartym autorytetem Kapituły.

Kapitał Fundacji wzrastał dzięki darowiznom, między innymi państwa Ireny i Karola Dowoyna-Sylwestrowicz, Krystyny i Bolesława Singlerów, Eudoksji Rakowskiej i Natalii Kułakowskiej oraz Jerzego i Aleksandry Zubrzyckich.

Polcul Dzisiaj

Upadek komunizmu i demokratyzacja, którym drogę utorowały opozycyjne ruchy w Polsce, otworzyły nowy rozdział w działalności Polculu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że o ile polityczna liberalizacja i demokratyzacja instytucji politycznych następują szybko, o tyle odrodzenie obywatelskich cnot, społecznego zaangażowania i demokratycznych nawyków będzie procesem długim i trudnym. Dlatego zadecydowaliśmy, że Polcul stanie się promotorem społeczeństwa obywatelskiego, to znaczy tych inicjatyw i tych cnot obywatelskich, które są fundamentem społecznie zakorzenionej demokracji. Kierowało nami przekonanie, ze jedynie społeczeństwo aktywne i tolerancyjne, zdolne i skłonne do samoorganizacji, jest w stanie uwolnić się od etatyzmu, oswobodzić się z zależności od paraliżującego oddolną inicjatywę partyjno-państwowego patronatu. Wizja takiego aktywnego społeczeństwa, w którym zaangażowanie społeczne jest powszechnym nawykiem, a solidarność z współobywatelami, nie tylko w kręgu rodziny i przyjaciół, jest naturalnym odruchem, leży u podstaw Polculu w jego nowej fazie rozwoju. Jest to kontynuacja oryginalnej misji Fundacji w nowych warunkach niepodległości, demokracji i gospodarki rynkowej. Głównymi zagrożeniami dla demokratyzacji w takich warunkach są społeczna apatia i prywata, którym sprzyjają zarówno zubożenie, jak i nowobogacki konsumpcjonizm. Stąd głównym celem Polculu stało się promowanie zaangażowania i gospodarności w duchu tolerancji i społecznej odpowiedzialności. Znalazło to wyraz w ukierunkowaniu Polculu na nagradzanie „małych bohaterów”, ludzi, którzy nie tylko angażują się społecznie, często na poziomie lokalnym, ale także czynią to skutecznie, zarażając przy tym duchem społecznikowskim swoje otoczenie.

Odkrywanie takich ludzi powierzamy grupie oddanych konsultantek Fundacji. Obecnie wnioskodawcami są, Joanna Dunikowska, Anna Laddy-Widajewicz, Teresa Siwak, Dorota Jones-Olszanka Joanna Moraczewska-Gwiazdowska oraz dyrekcja Fundacji. Staramy się, by wszelkie mądre i skuteczne inicjatywy, szczególnie te, które powielają się społecznie, zostały dostrzeżone i docenione przez naszą Fundację, niezależnie od tego, w jakiej części kraju mają one miejsce.

Przedstawicielami Fundacji w Polsce są obecnie Anka Kondracka, Stanisław Widajewicz oraz Sven Zagała.

Polcul promuje społecznikostwo i jest jego przykładem. Żaden z pracowników Fundacji nie pobiera wynagrodzenia za swą pracę. Podobnie jak zarząd Fundacji, przedstawiciele i konsultantki pracują społecznie.. Dwa razy do roku wybrani laureaci otrzymują nagrody wręczane przez przedstawicieli Fundacji w czasie uroczystego spotkania.

Wyróżnienia trafiają także w ręce osób zaangażowanych w budowanie tolerancji i demokracji w krajach ościennych. Chodzi nam o to, by nagrody Polculu nie tylko wspierały społeczeństwo obywatelskie w Polsce, ale także podkreślały międzynarodowy wymiar i znaczenie prodemokratycznych inicjatyw. Kieruje nami przeświadczenie, że skuteczne budowanie zrębów społeczeństwa obywatelskiego wymaga współpracy z sąsiadami, a tym samym przezwyciężania nawarstwionych przez pokolenia antagonizmów i nieufności.

W czasie 38 lat działalności Polcul nagrodził około 1500 działaczy demokratycznych i społeczników. Staramy się skompletować ich imienną listę, co nie jest łatwym zadaniem, bowiem przed 1989 r. wiele wyróżnień przyznawano działaczom ukrywającym się pod pseudonimami. Staramy się także nadać rozgłos nagradzanym przez Polcul inicjatywom, propagując w ten sposób społecznikowskie postawy „małych bohaterów”. Temu celowi służą miedzy innymi dwa filmy o Fundacji, “Tyle dobra dookoła” i “Piękni zwyczajni”.

Przyjemnym dla nas zaskoczeniem było przyznanie Fundacji w 2012 roku nagrody Fidelis Poloniae za “Wybitne zasługi w umacnianiu więzi Polonii z krajem”. Dla laureatów i działaczy Polculu nagroda ta jest wyrazem zarówno uznania jak i reputacji jaką cieszy się nasza Fundacja.

Śmierć Jurka Bonieckiego w 2003 r. była dla nas wszystkich ogromną stratą. Odszedł nie tylko założyciel Polculu, ale także nasz mądry przyjaciel. Czujemy się spadkobiercami jego wspaniałego pomysłu i realizatorami jego ostatniej woli. Aby uczcić pamięć Bonieckiego – gorącego patrioty, żołnierza AK, przyjaciela i doradcy – zdecydowaliśmy się zmienić nazwę fundacji na “ Fundacja Polcul im. Jerzego Bonieckiego”.

Nasi laureaci

Teresa i Marta Sawickie

Pani Teresa jest o pięć lat starsza od swojej siostry Marty. Kłopoty ze zdrowiem ma od dzieciństwa; serce, astma, cukrzyca, nerki. Marzyła o me-dycynie, ale rodzice odradzali w obawie, że to zbyt trudne studia dla choro-witej dziewczyny. Skończyła więc rusycystykę. Równocześnie, w tajemnicy jako wolny słuchacz, uczestniczyła w zajęciach studium pielęgniarskiego. Zdobytą w ten sposób wiedzę od razu wykorzystywała, opiekując się kilko-ma samotnymi, chorymi osobami. Zawsze czuła silną potrzebę pomagania. Z tej potrzeby powstała w 1980 r. Kuchnia.

Więcej…

Maria Janik

O Marii Janik można napisać bardzo dużo. Wiele lat pracowała w szkole w Opatowie, a po przejściu na emeryturę zaczęła obserwować świat z innej perspektywy. Miała dzieci, wnuki i była im potrzebna. Ale zobaczyła tych, których nikt nie chciał, bo byli niezaradni, chorzy, biedni i bezdomni. Takich ludzi jest dużo i trudno pomóc wszystkim. We wsiach koło Opatowa jest wiele biedy i bezdomności. Kto troszczy się o wyrzuconego z domu niedołężnego lub zdziwaczałego dziadka?

Więcej…