O pracy pani Zofii gazety województwa zachodniopomorskiego piszą: „remontuje pałace i oddaje młodzieży”. Pani Zofia od prawie 20 lat jako wolontariuszka pomaga dzieciom i młodzieży trudnej, bezdomnej, niechcianej, często uzdolnionej artystycznie.
Mówią o niej „skromna, nieprzeciętna, niepozorna, ale tyle w niej siły i wytrwałości”. To pani Zofia była inicjatorką remontowania dwóch zespołów pałacowych, w Trzcińcu koło Czaplinka i w Rzepczynie koło Świdwina i brała czynny udział w nich w remontowaniu. Marzy o trzecim, nie dla sie-bie, ale dla innych, młodych, utalentowanych, którzy potrzebują wsparcia. Ciągle wierzy, że starczy jej sił na zrealizowanie dalszych planów, a ma ich bardzo wiele.
Na Pomorzu zachodnim nadal jest wiele zespołów pałacowych do remontu i zasiedlenia. Pani Zofia urodziła się w czasie wojny na Wileńszczyźnie. Losy powojenne rzuciły ją na tereny woj. zachodniopomorskiego. Zamieszkała w Czaplinku, tutaj skończyła szkołę i założyła rodzinę. Pracowała w szkole jako nauczycielka, potem w bibliotece, była też kuratorem sądowym i właśnie w tej pracy zetknęła się z dziećmi i młodzieżą z rodzin patologicznych, trudnych, w konflikcie z prawem. Jako kurator starała się pomagać w sposób zupełnie nietypowy, dając im często miejsce do spania we własnym mieszkaniu. Wkrótce jej dom stał się „dziennym domem pobytu”. Tutaj potrzebujący przychodzili coś zjeść, ogrzać się, odrobić lekcje, poskarżyć się na swój los i szukać pomocy.
Z czasem mieszkanie pani Zofii stało się za małe, wtedy wyprosiła u miejscowego proboszcza salkę parafialną na miejsces potkań. Ale z wielupowodów i tutaj zaczęło brakować miejsca, zaczęły rodzić się konflikty między parafianami a młodzieżą.
Pani Zofia ruszyła na poszukiwanie nowego, większego lokalu. Upadający kombinat PGR wskazał jej dwa obiekty. Wybrała pałac w Trzcińcu, który trzeba było wyremontować i urządzić – był kompletnie zdewastowany. Do pracy pani Zofia zabrała się ze swoimi podopiecznymi. Wyprosiła pomoc u władz wojewódzkich, konserwatora zabytków, gminy i sponsorów, a nawet znajomych i przyjaciół. Dzięki ofiarności i zapobiegliwości pani Zofii już w krótkim czasie mogła zamieszkać z małą grupą swoich podopiecznych w pałacowych wnętrzach.
Pani Zofia,aby usankcjonować prawnie swoje działania, zarejestrowałaTowarzystwo Oświatowe, które w założeniach ma niesienie pomocy dzieciom i młodzieży z rodzin patologicznych i będących w konflikcie z prawem. W ten sposób grupa około 40 niechcianych i zagubionych, znalazła swoje miejsce w życiu. W 1992 r. pałac był już wyremontowany. Mieszkańcy uzyskali status prawny Społecznego Towarzystwa Oświatowego, które mogło dalej prowadzić swą działalność na rzecz jego mieszkańców. Wtedy pani Zofia przekazała cały obiekt Zgromadzeniu Ojców Salezjanów, którzy prowadzą tam do dziś Ośrodek Społeczno-Wychowawczy dla Dzieci i Młodzieży.
Ze względu na zły stan zdrowia pani Zofia znalazła się w sanatorium i tam powstała myśl zorganizowania szkoły dla młodzieży artystycznie uzdolnionej (w czasie zwiedzania Szkoły Rzemiosł Artystycznych w Dusznikach Zdroju). I chyba już wtedy, jak sama twierdzi, powstał plan, aby taką szkołę stworzyć na terenie Pomorza Zachodniego.
W 1994 r. zarejestrowała Towarzystwo Pracy Twórczej i jest jego prezesem do dziś. Udało jej się zebrać kilku entuzjastów i razem jako grupa wolontariuszy przystąpiono do działania. Tym razem pani Zofia znalazła zdewastowany zespół pałacowy we wsi Rzepczyno koło Świdwina. Już znanymi sobie drogami trafiła do wojewody, konserwatora zabytków, burmistrza i sponsorów – ludzi, którzy już jej przedtem pomagali. Ale także do innych, znających jej zapał w niesieniu pomocy ludziom młodym, biednym, bez perspektyw.
Pierwszych pracowników do remontu zatrudnił wójt i Urząd Pracy z Czaplinka. Szkło do okien dała huta z Sandomierza; marmury Ustronie Śląskie, a parkiet pobliski zakład z Barlinka. Trudno uwierzyć, że pani Zofia potrafiła załatwić przeciągnięcie gazociągu i wodociągu z oddalonej o 3km gminnej wsi. W pracy tej pomagali nieodpłatnie mieszkańcy wsi, ponieważ na prośbę pani Zofii wykonano tak plany, że cała wieś została podłączona do tych instalacji. Konserwator zabytków przeznaczył dość dużą kwotę na prace remontowe. On też pomagał przekonać Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego do wysupłania potrzebnej kwoty.
Już jesienią 1995 r. otwarto, w częściowo wyremontowanym pałacu, Policealne Studium Plastyczne Rzemiosł Artystycznych, prowadzone przez Towarzystwo Pracy Twórczej. W pierwszym roku przyjęto 33 osoby. Dyrektorem studium została pani Janina Kochanowska – dr hab. sztuki, rzeczoznawca dzieł sztuki, a nauczycielami są wykładowcy wyższych uczelni ze Szczecina, Koszalina, Torunia i Gdańska. Młodzież ma zapewnione pokoje w pałacowym internacie, stołówkę, sale wykładowe i pracownie: witraży, konserwacji mebli zabytkowych, malarstwa, sztukaterii. Utrzymanie szkoły i nauczycielskie pensje są w gestii Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Meble do konserwacji przez uczniów pochodzą od sponsorów, osób prywatnych i urzędów. Część pieniędzy uzyskanych za renowację mebli i wykonanych witraży idzie na utrzymanie słuchaczy, część na utrzymanie szkoły, a część dla wykonawcy – uczniów. Korzyści tej pracy widać w samym pałacu – witraże w kaplicy pałacowej i w remontowanej przybudówce pałacu. Malarstwo i rzeźby stoją na korytarzach jako eksponaty i dekoracje, część przeznacza-na jest na sprzedaż na aukcjach. Pani Zofia bardzo się cieszy, że absolwenci szkoły mają zapewnioną pracę i utrzymanie po skończeniu nauki.
Sama mieszka obok internatu, do niej często, na wieczorne pogawędki przy herbatce, przychodzą uczniowie. To ona stwarza niepowtarzalną atmos-ferę ciepła domowego, umie słuchać, doradzić, razem pośmiać się, pożarto-wać. Pani Zofia słucha głośnej, młodzieżowe jmuzyki i nic nie jest w stanie tego zmienić, bo młodzi wprowadzają w jej życie radość.
Na tle wioski okna pałacu świecą najjaśniej i najdłużej, tu nie ma godzin zajęć – każdy pracuje wtedy, kiedy ma wenę twórczą, tylko godziny wykła-dów z profesorami odbywają się w określonym czasie. Obecnie, za pieniądze sponsorów Holendrów, którzy z wycieczką zwiedzali pałac, trwa remont ostatniej części przybudówki pałacowej. W tej przybudówce, po ułożeniu posadzki, ma być duża świetlica z wystrojem wg pierwotnego wzoru. Wi-traże już są, stiuki przygotowuje młodzież, a meble będą częściowo rekon-struowane. Ma być to wizytówka pałacu, w której będą eksponowane meble po renowacji, obrazy i rzeźby uczniów.
Trwa zagospodarowywanie parku pałacowego. Jest już posadzona część drzew, wytyczone alejki, przygotowana fontanna, oczyszczone dwa stawy pałacowe. W planie pani Zofiamawprzyszłymrokudokończyćbudowęparkanu od strony wioski. Aby było to wykonalne, zaplanowała w okresie wakacji zorganizowanie drugiego kursu kowalstwa artystycznego dla bezro-botnych przygotowujących się do zawodu kowala artystycznego. W ramach prac egzaminacyjnych słuchacze mają wykonać przęsła parkanu (brama została w ten sam sposób wykonana w czasie pierwszego kursu). Kurs opłaca urząd pracy. Pani Zofiaplanuje,poremonciecałkowitym,skończyćswojąmisję, przekazując pałac szkole. Chce przekazać tę placówkę w godne ręce. Już szuka odpowiedniej osoby lub instytucji.
Sama przymierza się do remontu kolejnego pałacu w Bierzwnicy z ośmio-hektarowym parkiem, w którym chce otworzyć szkołę kształcącą młodzież w aktualnie potrzebnych zawodach, jak: księgowość, agroturystyka, ciesiel-stwo, konserwacja zabytkowych organów, murarstwo, kołodziejstwo i inne. Uważa, że na pięknych terenach Pomorza Zachodniego, pełnych jezior, lasów, pałaców, a jednocześnie biednych po PGR-owskich wsiach, z bezro-botnymi mieszkańcami, należy stworzyć nowe, lepsze warunki bytu. Mają to być – w wizji pani Zofii–całewioskiagroturysytycznezeskansenamidawnych rzemiosł: z domowym wypiekiem chleba, robieniem masła, masarstwa, z kuźniami, garncarstwem, kołodziejstwem. Wszystko to mieliby założyć i prowadzić uczniowie przyszłej szkoły, ożywiając region, tworząc miejsca pracy, ciekawe zajęcia i lepszy byt dla siebie.
Na pewno za kilka lat ktoś będzie to wszystko podziwiał, a sława i praca pani Zofii będzie tłumaczona na wszystkie języki zwiedzających turystów, czego należy życzyć pani Zofii i mieszkańcom tych tak potrzebujących pomocy rejonów, na razie biednej części naszej pięknej Ojczyzny. Praca pani Zofiizostała już zauważona przez władze gminy, powiatu, a nawet Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Otrzymała wiele wyróżnień i nagród. Wszystkie nagrody przeznaczone zostały na cele społeczne.
Pani Zofia jest też częstą bohaterką reportaży prasowych, audycji radiowych i telewizyjnych. Ta skromna i bardzo nieprzeciętna osoba potrafiła zrobić tak wiele dla innych i ciągle ma wielkie plany.
Za swoją pracę społeczną na rzecz wychowania i kształcenia młodzieży na terenie Pomorza Zachodniego otrzymała nagrodę Fundacji Polcul.
Teresa Siwak